dla samotnych

Wysoki

W sumie mi to przeszkadza, że takie firmy opatentowują żywność i właśnie jak ktoś taką odmianę uprawia to potem nie może jej używać jak chce i odsprzedawać komu chce i wykorzystać powtórnie jako np. materiał siewny bez zgody wielkiej korporacji.

eman

Rozwiniesz temat? Nie orientuję się w tej materii.

Wysoki

No np. Jak sobie kupisz materiał siewny np pszenicy ozimej no i posiejesz i zbierzesz plon, i w następnym roku chcesz sobie obsiać pole nasionami z tego plonu to musisz płacić opłatę za możliwość wykorzystania do siewu tej odmiany, co prawda nie są to duże kwoty, ale tego nie było kiedyś, bo nikt nie patentował żywności.

eman

Ale jak rozumiem patentowana jest tylko modyfikowana pszenica, czy każda jedna zapakowana przez danego producenta?

Wysoki

No jak firma wyhoduje odmianę to trzeba jej za to płacić nawet jak nie jest to GMO. Tylko małe gospodarstwa są z tej opłaty zwolnione.

eman

Średnio rozumiem (jeden z moich ulubionych eufemizmów Very Happy

). Znaczy się wielkie koncerny zmieniły model biznesowy i teraz trzeba płacić za ich towar także w drugim pokoleniu tegoż?

Wysoki

Natomiast jeśli chodzi o GMO to w USA taki rolnik musi podpisać umowę licencyjną z firmą nasienną np Monsnato i nie może sobie ziarna do siewu zostawić tylko musi kupić od nich nowe i stosować środki tylko z ich firmy. A jak ktoś tam rozniesie takie nasiona na inne pole to te firmy pozywają o odszkodowania tych rolników, że bezprawnie wykorzystują ich własność intelektualną czyli te nasiona GMO. A przecież to bardzo łatwo takie coś wykonać, bo wystarczy, że jakiś ptak przeniesie takie ziarno GMO na pole na którym jest uprawiane zwykle ziarno. No i jak tam wyrośnie te GMO to jak kontrolerzy je wykryją to pozywają takiego rolnika o odszkodowanie.

eman

Ale ptaki chyba nie wynoszą hurtowych ilości ziaren? Nie znam się na sądownictwie w Stanach, ale wydaje mi się, że aż takich cudów jak w Polsce to nie ma, więc rolnik raczej powinien być w stanie się wybronić.

Wysoki

No tak, jak kupisz sobie odmianę pszenicy, którą produkuje jakaś firma, posiejsz ją i zbierzesz plon i sobie z tego plonu zostawisz ziarno do siewu i posiejsz w następnym roku to musisz zapłacić opłatę licencyjną dla firmy, która stworzyła tą odmianę i ją zarejestrowała w UE. Polskim firmom nasiennym też trzeba płacić. To nie są duże pieniądze, ale trzeba płacić. Smile

eman

Zawsze tak było?

Wysoki

W Polsce tego nie ma, bo jest zakaz GMO, als jak napisałem w poprzednim poście trzeba płacić opłaty za użytkowanie danych odmian do siewu.

Wysoki

Nie nie zawsze, przed wejściem Polski do UE nikt się nie zajmował tego typu opłatami, po prostu kupowało się zboże jakiejś odmiany, siało się i nikt nie dochodził ile razy potem się siało daną odmianę i czy komuś innemu się sprzedawało do siewu. Podejrzewam, że i w innych krajach UE i USA wcześniej tego nie było i nikt nie pobierał takich opłat.

eman

Zatem koronne pytanie, które jako laik muszę zadać - czy tak w ogóle można w świetle prawa? Rozumiem, że działa to w ten sposób, że na rynku są dostępne wyłącznie ,,licencjonowane" odmiany zboża, które są w jakiś sposób autorskie i których nie można użytkować wedle własnego widzimisię I drugie pytanie - co takiego jest w tych nasionach, że są licencjonowane? Czym się różnią od tradycyjnych zbóż?

Wysoki

No to są zwykle odmiany po prostu tworzone przez różne firmy i za nie trzeba płacić opłatę za każdy 1 kg zboża użyty jako materiał siewny, dla danej firmy, która stworzyła konkretną odmianę. Wszytko jest legalne i wprowadzone chyba w 2003 roku. I jest konkretna firma ,, Agencja Nasienna", która się tym zajmuje.

Wysoki

Co roku firmy nasienne w UE rejestrują nowe lepsze od starych nasiona np bardziej wydajne, albo o lepszej mrozoodporności lub odporności na suszę. No i to jest taki wyścig między tymi firmami i potem rolnik też chce mieć bardziej wydajną odmianę czy bardziej odpowiednią np. na słabą glebę i co jakiś czas wymienia się pula odmian wysiewanych na polach.