dla samotnych
jesteś samotny/na? nie jesteś sam/sama!
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum dla samotnych Strona Główna
->
30 do 35 lat
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Jakaś kategoria
----------------
18 do 25 lat
25 do 30 lat
30 do 35 lat
35 do 40 lat
40 do 45 lat
45 do 50 lat
50 do 55 lat
55 do 60 lat
od 60 lat wzwyż
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Zbuntowana Stokrotka
Wysłany: Sob 2:06, 22 Sty 2022
Temat postu:
Nie jestem mężatką, ale zgadzam się z przedmówcami, mądrych to aż miło poczytać
HaniazPoznania
Wysłany: Sob 23:38, 30 Sty 2021
Temat postu:
Tak bardzo się z Tobą zgadzam. Zawsze ceniłam to w moim związku że potrafimy ze sobą rozmawiać.
Jestem zdania że brak rozmowy prowadzi do wielu konfliktów, niezrozumienia i narastających niejasności które potem spadają na człowieka jak lawina.
Mój partner zamknął się na rozmowę, zamknął się przede mną i twierdził że sam sobie poradzi ze swoimi emocjami...ja byłam zajęta swoją choroba (dostałam diagnozę, potem szukanie lekarza, operacja, dochodzenie do siebie) i nie skupiałam się na Nim...a w tym czasie u Niego doszło do zamknięcia emocjonalnego (diagnoza terapeuty).
Tylko rozmowa potrafi zdziałać cuda
Przywrócony_id:(5167)
Wysłany: Śro 8:07, 26 Sie 2020
Temat postu:
Twój post jest mądry i dający do myślenia. Mam nadzieje, że wielu osobom, które go przeczytają, otworzą się oczy. Rozmowa to podstawa, to właśnie z jej braku powstaje osamotnienie. Jesteśmy indywidualnymi jednostkami i nie koniecznie poglądy zawsze będa takie same, mogą się skrajnie różnić i to trzeba zrozumieć. Ale mimo wszystko rozumienie wynika ze wspólnego porozumiewania się. Niby to takie proste a jednocześnie trudne.
Autorko postu, zgadzam sie z Tobą w sprawie napisała listu do drugiej osoby. Sama tak kiedyś zrobiłam mimo, że mieszkaliśmy razem i było to oczyszczające ale i napisanie słów na kartce pozwala się otworzyć i większość blokad znika a słowa płyną.
Owocnych podróży Ci życzę!
Monika89
Wysłany: Śro 14:06, 26 Lut 2020
Temat postu: Nie oszukujcie samych siebie!!!
Słuchajcie, wiem, że jestem tu nowa i nie chcę wyjść na taką co myśli, że wszystko wie najlepiej.
Ale...
Czytam to forum i widzę wątki, w których osoby żyjące w małżeństwie piszą, że czują się samotne, mimo iż związek z daleka wygląda na szczęśliwy.
Po pierwsze i ostatnie i NAJWAŻNIEJSZE = Rozmowa...!!!
Rozmawiajcie ze swoimi połówkami, nawet jeżeli chodzi o pierdołę typu "ja zawsze robię Ci rano kawę, a Ty mnie nigdy" niby błachostka, ale zwróci uwagę drugiej połowie, że ta błachostka dałaby Ci poczucie, że drugiej osobie zależy.
Wiem, że rozmowy są trudne. Sama przez wiele przeszłam, często kończąc ze łzami w oczach, bo jestem strasznie wrażliwa, ale to naprawdę pomaga.
Oczyszcza umysł od natrętnych myśli, oczyszcza atmosferę, daje powód do dyskusji, do kompromisów.
Czasami wystarczy napisać list do drugiej połowy, może to i głupie, ale uwierzcie, że pisząc list (nie sms czy email tylko list) łatwiej jest nam się otworzyć, łatwiej przebić się przez tą barierę lęku przed wyśmianiem czy bagatelizowaniem. A później rozmowy same się zaczynają.
Piszę o tym z doświadczenia. Mojemu exmężowi o niczym nie mówiłam, dusiłam wszystko w sobie. Nawet kiedy pokłociliśmy się o to że nie ma obiadu (a byłam wtedy chora i źle się czułam) ugryzłam się w język, była kłótnia, ale nie powiedziałam jak się czuje kiedy on mnie tak traktuje. Wszystko dusiłam w sobie, totalnie wszystko. Wybuchałam płaczem raz czy dwa razy do roku ale wszystko dusiłam. Tylko efekt jest jaki jest, nazbierało się tyle żalu, że ta kumulacja również wybuchła. Wygarnęłam ex wyszystko co mnie kiedyś bolało, co kiedyś w sobie dusiłam. Przestałam go kochać, a widziałam w nim kogoś kto mnie zniszczył. Chociaż to ja zniszczyłam siebie. Kiedy mu tak wygarniałam miał do mnie żal, że nie mówiłam od razu bo by zmienił to czy tamto. Zapewniał, że teraz gdy wszystko wie to się dogadamy, ale było już za późno. Dla mnie stał się obcy, nie ufałam mu. Był moment po tym wszystkim, że się rozchorowałam. Zadbał o mnie, kupił chusteczki, leki, naszykował koc, nawet przywiózł mi pizze na obiad i kupił bukiet róż. Był naprawde słodki, ale po tym jak mu to wszystko wygarnęłam nie umiałam uwierzyć, że to z troski i miłości a jedynie myślałam że on czuje przeze mnie taki przykry obowiązek. Dlatego rozmawiajcie ze sobą....
Ta samotność nie bierze się z nikąd. Miałam dokładnie tak samo, niby pięknie ale byłam nie szczęśliwa. Było kilka powodów. Oprócz oczywistych jak to, że nie mogliśmy zajść w ciąże i zostać rodzicami były też inne powody. Jak choćby to, że małżeństwo i dorosłe obowiązki zabrały mi spontaniczność. Siedziało się w domu bo do pracy, bo po pracy, bo inni w pracy, bo obiad, bo sprzątanie i tak w nieskończoność. Pozwólcie sobie na spontaniczność i zabawę, wyjdźcie do miasta, na spacer w góry pojedźcie czy na plażę. Trzeba zapewnić sobie rozrywkę i tą wolność od obowiązków.
Nie mówię tu o siedzeniu w domu przed tv, książką czy monitorem.
Jeżeli chodzi o mnie to niestety po już rozwodzie zrobiłam sobie taką listę rzeczy, które chce zrobić, zobaczyć czy zwiedzić. W marcu jadę po raz pierwszy w życiu (mam 31 lat) zobaczyć Morskie Oko. Niestety sama, ale nie pozwolę samotności zabrać mi spontaniczności i innych pozytywnych i negatywnych uczuć, które będą mi towarzyszyć.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin