Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Czw 17:01, 06 Maj 2021 Temat postu: Re: kiedy brak tchu |
|
anna.s. napisał: | Skończyłam 35 lat. Ładna, zadbana, wykształcona, wrażliwa, ambitna ale i silna i...NIESZCZĘSLIWA! Zycie dało mi kochających rodziców. Tata zmarł, pękło mi serce. Jedyne czego najbardziej pragnęłam w życiu to pełnej rodziny. Kochającego mężczyzny obok, dziecka i moich rodziców by byli, razem, zdrowi, by żyli. Chciałam żeby się cieszyli moim szczęściem, chciałam dać im szczęście rodzinne. Marzyłam by tata zaprzyjaźnił się z moim mężczyzną. Oczami wyobraźni widziałam ich dyskutujących przy symbolicznym kieliszeczku o życiu, polityce, może ogrodnictwie. Widziałam mego tatę i mamę dumnych z wspaniałego wnuka lub wnuczki. Takie.. proste marzenia. Dla wielu to o czym piszę jest oczywistością, czymś co, jak wiele w ich życiu kolei losu, przyszło naturalnie, we właściwym czasie. Dla mnie to szczyt góry lodowej, był a teraz wiem, już się nie spełni. Nikła nadzieja, bo taką można mieć w wieku 35 lat na spotkanie tego jedynego i założenie rodziny, runęła w chwili kiedy odszedł tata. Już wiem , że nie w moim życiu, moje jest niestandardowe i takim pozostanie. Na tej ziemi jest już tylko jedna osoba, która mnie kocha, moja mama. W niebie jest jeszcze anioł, za którym szalenie tęsknię, mój tato. I to by było tyle..Nikt nie nazwie mnie swoim kochanie, mamą, mego taty dziadkiem, a mojej mamy babcią, nikt nie będzie czekać na mnie z utęsknieniem w domu. Zadaje wiec sobie pytanie, czy to wszystko ma sens. Z zazdrością patrzę na innych, tych kochanych, na ich plany związane z przyszłością. Ja do swojej nie chcę zaglądać, tam kryje się kolejny ból, kolejne cierpienie. |
Doskonale rozumiem co masz na myśli. Ja mam 31 ale odczucia podobne zwłaszcza kiedy dużo młodsze rodzeństwo układa sobie jakoś to życie a ja ciągle w miejscu. |
|
|
Dejan |
Wysłany: Pon 12:08, 22 Mar 2021 Temat postu: |
|
Z tym szukaniem kogoś do bliskiego związku to różnie bywa.
Ja nigdy nie szukałem na siłę nikogo. Ja też jestem kawalerem, ale wcale nie cierpię z tego powodu i nie przeszkadza mi to w niczym.
Ja podchodzę do tego normalnie, z akceptacją.
Ja już mam 37 lat. Nigdy nie byłem w partnerskim związku, ale jakoś żyję dalej.
Gdyby każdemu się układały relacje, bliskie kontakty z drugą osobą, to każdy by tworzył dobry, bliski związek.
No ale tak nie jest. Los nie dla każdego jest dobry w takich sprawach, ale ważne jest też podejście do takich spraw.
Można przez całe życie być samemu, bez związku i akceptować sytuacje.
Kwestia: chęci, akceptacji i nastawienia psychicznego.
A z drugiej strony, jeśli ktoś ma być z niewłaściwą osobą, z kimś kto nie jest warty związku, to najlepsze rozwiązanie jest takie, by być samemu.
Ja tak zawsze uważałem i zawsze będę tak uważał. Nigdy nie jest łatwo i prosto kogoś poznać i z kimś być. Zawsze temu sprzyjają jakieś przeszkody i problemy.
Takie jest życie. |
|
|
Wysoki |
Wysłany: Wto 23:09, 05 Maj 2020 Temat postu: |
|
35 lat to jeszcze młody wiek. Nie ma co zakładać, że już się nie uda spotkać odpowiedniej osoby. |
|
|
anna.s. |
Wysłany: Wto 20:24, 05 Maj 2020 Temat postu: kiedy brak tchu |
|
Skończyłam 35 lat. Ładna, zadbana, wykształcona, wrażliwa, ambitna ale i silna i...NIESZCZĘSLIWA! Zycie dało mi kochających rodziców. Tata zmarł, pękło mi serce. Jedyne czego najbardziej pragnęłam w życiu to pełnej rodziny. Kochającego mężczyzny obok, dziecka i moich rodziców by byli, razem, zdrowi, by żyli. Chciałam żeby się cieszyli moim szczęściem, chciałam dać im szczęście rodzinne. Marzyłam by tata zaprzyjaźnił się z moim mężczyzną. Oczami wyobraźni widziałam ich dyskutujących przy symbolicznym kieliszeczku o życiu, polityce, może ogrodnictwie. Widziałam mego tatę i mamę dumnych z wspaniałego wnuka lub wnuczki. Takie.. proste marzenia. Dla wielu to o czym piszę jest oczywistością, czymś co, jak wiele w ich życiu kolei losu, przyszło naturalnie, we właściwym czasie. Dla mnie to szczyt góry lodowej, był a teraz wiem, już się nie spełni. Nikła nadzieja, bo taką można mieć w wieku 35 lat na spotkanie tego jedynego i założenie rodziny, runęła w chwili kiedy odszedł tata. Już wiem , że nie w moim życiu, moje jest niestandardowe i takim pozostanie. Na tej ziemi jest już tylko jedna osoba, która mnie kocha, moja mama. W niebie jest jeszcze anioł, za którym szalenie tęsknię, mój tato. I to by było tyle..Nikt nie nazwie mnie swoim kochanie, mamą, mego taty dziadkiem, a mojej mamy babcią, nikt nie będzie czekać na mnie z utęsknieniem w domu. Zadaje wiec sobie pytanie, czy to wszystko ma sens. Z zazdrością patrzę na innych, tych kochanych, na ich plany związane z przyszłością. Ja do swojej nie chcę zaglądać, tam kryje się kolejny ból, kolejne cierpienie. |
|
|
Niepokorna |
Wysłany: Śro 8:54, 29 Kwi 2020 Temat postu: |
|
Witaj. Ja też mam w sobie dużo miłości, ale też chce być kochana. Tak prawdziwie, bezinteresownie. Nie za coś, tylko za wszystko. Pozdrawiam. |
|
|
Nigol |
Wysłany: Czw 8:38, 15 Lut 2018 Temat postu: |
|
Paulis1205 We mnie jest pełno miłości ale ja nie chcę tylko dawać, ja chcę też coś dostać i właśnie tego szukam, takiej miłości mi brakuje:) |
|
|
Paulis1205 |
Wysłany: Pon 20:00, 12 Lut 2018 Temat postu: |
|
Hmm... Czyli brakuje Ci miłości w sobie. Rozbudź ją w sobie w zacznij się nią dzielić.
Powodzenia! |
|
|
Nigol |
Wysłany: Nie 22:36, 11 Lut 2018 Temat postu: Szukam, ciągle szukam i nie znajduję:) |
|
Mam 40 lat jestem kawalerem i podobno niczego mi nie brakuję, a ja wiem, że jest inaczej. Brakuje mi miłości. Tej jednej, jedynej:/ |
|
|